Archiwum sierpień 2004


sie 28 2004 Facet grający na gitarze... to jest to......
Komentarze: 9

Takie moje przemyślenie-marzenie...;)

my_strange_life : :
sie 26 2004 "...Jak dobrze jest, gdy radość łączy...
Komentarze: 5

Jak bardzo zwracanie się do siebie "Bracie", "Siostro" zmniejsza dystans między ludźmi... Poznałam świetnych ludzi, nauczyłam się cieszyć małymi rzeczami, przezwyciężać słabości fizyczne, żyć pełnią życia we wspólnocie... Nauczyłam się wielu rzeczy, mam nadzieję, że nie zapomnę o tym wzystkim. Było cudownie. Teraz, gdy wróciłam nie myślę już o trudnych warunkach, bolących stopach, niedogodnościach i problemach. Mam w sobie wewnętrzną radość i siłę. Chciałabym, żeby pozostała we mnie jak najdłużej. Wszyscy, którzy wątpią w sens należenia do Kościoła niech się wybiorą na pielgrzymkę. Są jeszcze ludzie, jest wspólnota, która daje radość dzięki wspólnej modlitwie, śpiewom, zabawie, przebywaniu ze sobą. Są księża, którzy naprawdę mają powołanie... Jest Bóg, który czówa nad nimi wszystkimi żeby wytrwali w drodze.
Te wieczorne Apele jasnogórskie, postoje spędzane we wspólnym gronie, wieczór pojednań, uściski, przytulanki, pojednania, pożegnania, wejście do Częstochowy i wkroczenie na Jasną Górę... tego się nie zapomina...

my_strange_life : :
sie 16 2004 Piesza pielgrzymka
Komentarze: 7

Zmykam na 10 dni... Gdzie tym razem...? Szukajcie mnie w drodze. Na polnych dróżkach prowadzących do Częstochowy :) Pomyślcie o mnie i pomódlcie się czasem, żebym zdołała dojść. Ja będę pamiętać :)

my_strange_life : :
sie 13 2004 Szczęśliwa, tyle że z nieco zachwianym...
Komentarze: 5

Jak ja tęsknię do tych chwil, kiedy miałam ich w dupie, nie obchodziło mnie to czy ktoryś z nich się na mnie gapi, czy dobrze wyglądam, czy nie zrobiłam nic głupiego, gdy któryś z nich był w pobliżu. Z drgiej strony tęsknię do tych czasów, gdy miałam jednego z nich tylko dla siebie, gdy wiedziałam, że ktoś był przy mnie, mimo tego, że dzieliło nas 60 km, a widywaliśmy się tylko w soboty i gdy zwiałam dla niego ze szkoły. Czułam, że był tylko mój i że zawsze mogłam się do niego przytulić i pocałowac bez tych całych podchodów itp.
Obecny stan mojego umysłu...? Szczęśliwa jak dotychczas, tyle że z nieco zachwianym wewnętrznym spokojem spowodowanym przez tzw. "pierdolca" na punkcie facetów. Poprostu mam takie okresy, poprzeplatane stanem normalnym, że brak faceta doskwiera mi bardziej niż zwykle. Cały czas o tym myślę i spoglądam tęsknym lub pożądliwym wzrokiem na każdego przystojniaka, który akurat kręci się w okolicy. Zaczęło się od niedzielnej imprezy, najebani chłopcy są przeważnie odważniejsi niż zwykle. Przetańczyłam pół wieczor z kolegą, który mieszka niedaleko. Znamy się od podstawówki, chodziliśmy razem do klasy przez 8 lat. Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo mi brakuje tego przytulania się przy wolnych kawałkach, czułam jego bliskość, jego dłoń przesuwającą się po moich plecach, jego język na moim uszku... jakie to było przyjemne. Do niczego poza tym nie doszło. Zaprostestowałam, bo wiedziałam że to nie ma sensu, z resztą on nie jest w moim typie. Odprowadził mnie i pocałował w policzek. I teraz jest tak jak dawniej, nic się nie zmieniło i to dobrze bo nie chciałabym tego. Tylko, że takie akcje coś we mnie rozbudzają. Po prostu przypomniałam sobie, jak to jest wtulić się  w męskie ramiona, że to jedna z najfajnieszych rzeczy... i teraz świruję, bo za dużo facetów wokół mnie. Za dużo nieosiągalnych facetów.
Lekarstwo...? ...samo przejdzie.

my_strange_life : :
sie 07 2004 ...taka spokojna, wyciszona i wewnętrznie...
Komentarze: 6

"Cały tydzień włącznie z dniem dzisiejszym zapieprzam przy sprzątaniu po remoncie, albo przy jutrzejszym menu bo mama zaprosiła pół rodzinki, i haruję jak debil, i mam okres do tego, i moja przyjaciółka wyjechała, i nie mam z kim jeździć na rowerki i tak mi jakoś wesoło nie wiem czemu...:]" Napisałam to dziś do Darka na gg. Dzień był wyjątkowo ciężki. Sprzątanie, gotowanie, krojenie sałatek, mycie garów. A najciekawiej było jak z nienacka, w jednej chwili zaczęło padać. Po jakichś 3 sekundach Agusia zajarzyła, że rano zawiesiła pranie na polu. I ono tam dalej jest :-/ Szybko oderwałam sie od robienia kotletów, umyłam ręce, w biegu je wytarłam w jakąś starą ścierę i popędziłam w pantoflach po mokrusieńkiej trawie. Histerycznie i jaknajszybciej próbowałam zbierać ciuchy, które jak na złość cały czas spadały mi na ziemię... białe ciuchy... fajnie... połowę podeptałam i cała mokra, z białą koszulą ojca na głowie, która cały czas mi spadała, byłam tak wściekła, że rozpaczliwym głosem ze łzami w oczach stałam tam na tym deszczu i słychac było tylko moje "Kurwa, kurwa, o kurwa mać!!!" Jak sobie to przypomnę i jak pomyślę jak to musiało wyglądać to aż mi się śmiać chce :D:D Mimo tak męczącego dnia nadal jestem zadowolona. Nie wiem czemu, choć wydaje mi się, że to od czasu, kiedy zaczęłam rozmawiać z Bogiem. Ot tak, właśnie któregoś wieczoru doszłam do wniosku, że nie potrafię sie skupić na modlitwie, zawieszam się i myśle zupełnie o czyms innym klepiąc bezmyślnie wuczone od lat teksty. Już tak miałam kilka razy i wtedy przypominał mi się "List od Jezusa". Tak właśnie ten list, kóry dostałam od Niego dzięki mojej kuzynce. Za każdym razem, gdy sobie o nim przypominam i go czytam płaczę. po prostu jest mi smutno i zaczynam od nowa z Nim rozmawiać. Tak było właśnie kilka dni temu. Przeczytałam list, poryczałam się i opowiedziałam Jezusowi co mi się przytrafiło tamtego dnia, opowiedziałam mu o moich pragnieniach, obawach i opowiadam codziennie wieczorem. I od tamtąd mniej więcej jestem taka spokojna, wyciszona i wewnętrznie szczęśliwa. Może przepiszę tu kiedyś ten list, może też was wzruszy. Albo lepiej, jeśli ktoś ma ochote niech zostawi swój mail, chętnie prześlę, bo wydaje mi się, że to by było bardziej osobiste przezycie. A ja już spadam :)

my_strange_life : :