cze 18 2005

Bajka na dobranoc o naiwnym dziecku, które...


Komentarze: 2

Zachwycił mnie jednego wieczoru, kiedy wpadł z kolegą na klasową imprezę. To był chyba jeszcze wrzesień zeszłego roku. Właściwie do dziś się zastanawiam, jakim cudem przez rok nie widziałam Go nigdy wcześniej w szkole. Przypomina mi się sytuacja, gdy 2 lata temu stałam ze znajomymi w gigantycznej kolejce do sekretariatu, żeby złożyć to pieprzone świadectwo i koleś wepchnął się perfidnie przede mnie. Byłam zła na siebie, że mu na to pozwoliłam, ale już taka jestem. Bezkonfliktowa. Wydaje mi się, że to był On. Tak to musiał być On, i ta jego koszulka w kratkę. Od razu skojarzyłam.
Dzień po poznaniu na imprezie ściął te swoje farbowane blond afro i spodobał mi się jeszcze bardziej. Próbowałam nawiązać bliższy kontakt przez znajomych. Nie wychodziło. W międzyczasie zaczęłam chodzić z jego najlepszym qmplem, moim kolegą z klasy. To było w październiku, nie trwało długo. Rozstaliśmy się bezboleśnie i jesteśmy dobrymi znajomymi. A ja wróciłam do wieczornych rozmyślań o tym z kolejki. Jak byłam jeszcze z Andrzejem zagadał do mnie na necie (Boże błogosław gg) i dzień po dniu coraz bardziej mnie interesował. Zaczęliśmy nieco więcej ze sobą rozmawiać także w realu, dużo mi opowiadał o sobie, intrygował mnie, zmieniał. Pobudzał do działania, do zmian na lepsze. cały czas wydaje mi się ideałem, nawet gdy próbuje mi dokuczyć robi to tak, że nie sposób się na niego gniewać. Jakieś 2 miesiące temu przyjaciółka powiedziała mi, że gadał o mnie z jej chłopakiem. Mówił, że jestem fajna, bardzo mnie lubi, i prosił o numer telefonu. Nie wiem czemu ten kretyn mu go nie dał. Z resztą teraz to już nieważne. I tak go ma. Cały czas zastanawiam się jak to jest, że nic wtedy nie zrobił. Nie jest osoba nieśmiałą. Na pewno nie. powszechnie znany, lubiany przez wszystkich, nie mający problemów z nawiązywaniem kontaktów. Problem w tym, że chyba właśnie taki jak ja. Wiele razy mówił mi, że nie potrafi podrywać dziewczyn, nie wychodzi mu to. Pamiętam jak kiedyś trzęsły mu się łapska jak ze mną rozmawiał. Też tak mam. czuję się dziwnie jak jest blisko. Chyba żadne z nas nie potrafiło zrobić pierwszego kroku, i z jego strony to, co było kiedyś po prostu się wypaliło. Przez te 2 tygodnie, po jego tygodniowej nieobecności gadałam z nim tylko raz na gg, tak jak kiedyś.. no i te przelotne teksty rzucane gdzieś w pośpiechu. Przedwczoraj wyjechał na tydzień. Wróci już w wakacje i pewnie się nie zobaczymy przez te 2 miesiące, chyba że przypadkiem. Dzień wcześniej szłam przez miasto z sks-u na kursy na prawko widziałam jak wlókł do domu ta swoją ogromną walizkę i machał z daleka. Miałam łzy w oczach. Dalej mam jak o tym piszę. Jest moim ideałem. Chciałam się jeszcze pożegnać następnego dnia, kliknęłam na gg... zero reakcji. Obraził się? Mam nadzieję że nie. Nie widziałam go dopiero 2 dni i jest mi cholernie źle. Przerażająco smutno. Wydaje mi się że to moja wina, że nie potrafiłam nic zrobić. Że teraz już za późno. Że w końcu musi mi przejść. Choć chyba nie chcę, żeby przechodziło.

my_strange_life : :
*Effcia*
18 czerwca 2005, 21:34
agus znowu nam sie kontkat urwał, tak nie moze byc !! musimy sobie kiedys pogadac na spokojnie :) bedzie wszystko okay :* pozdrowka
Książę
18 czerwca 2005, 12:18
świat się nie kończy dzisiaj. poza tym, skoro ma Twój numer może zadzwoni...? a może w wakacje się zobaczycie? a może spotkacie się po wakacjach aby to wszystko kontynuować? życie bywa zaskakujące... czasami bardzo pozytywnie :)

Dodaj komentarz