sie 07 2004

...taka spokojna, wyciszona i wewnętrznie...


Komentarze: 6

"Cały tydzień włącznie z dniem dzisiejszym zapieprzam przy sprzątaniu po remoncie, albo przy jutrzejszym menu bo mama zaprosiła pół rodzinki, i haruję jak debil, i mam okres do tego, i moja przyjaciółka wyjechała, i nie mam z kim jeździć na rowerki i tak mi jakoś wesoło nie wiem czemu...:]" Napisałam to dziś do Darka na gg. Dzień był wyjątkowo ciężki. Sprzątanie, gotowanie, krojenie sałatek, mycie garów. A najciekawiej było jak z nienacka, w jednej chwili zaczęło padać. Po jakichś 3 sekundach Agusia zajarzyła, że rano zawiesiła pranie na polu. I ono tam dalej jest :-/ Szybko oderwałam sie od robienia kotletów, umyłam ręce, w biegu je wytarłam w jakąś starą ścierę i popędziłam w pantoflach po mokrusieńkiej trawie. Histerycznie i jaknajszybciej próbowałam zbierać ciuchy, które jak na złość cały czas spadały mi na ziemię... białe ciuchy... fajnie... połowę podeptałam i cała mokra, z białą koszulą ojca na głowie, która cały czas mi spadała, byłam tak wściekła, że rozpaczliwym głosem ze łzami w oczach stałam tam na tym deszczu i słychac było tylko moje "Kurwa, kurwa, o kurwa mać!!!" Jak sobie to przypomnę i jak pomyślę jak to musiało wyglądać to aż mi się śmiać chce :D:D Mimo tak męczącego dnia nadal jestem zadowolona. Nie wiem czemu, choć wydaje mi się, że to od czasu, kiedy zaczęłam rozmawiać z Bogiem. Ot tak, właśnie któregoś wieczoru doszłam do wniosku, że nie potrafię sie skupić na modlitwie, zawieszam się i myśle zupełnie o czyms innym klepiąc bezmyślnie wuczone od lat teksty. Już tak miałam kilka razy i wtedy przypominał mi się "List od Jezusa". Tak właśnie ten list, kóry dostałam od Niego dzięki mojej kuzynce. Za każdym razem, gdy sobie o nim przypominam i go czytam płaczę. po prostu jest mi smutno i zaczynam od nowa z Nim rozmawiać. Tak było właśnie kilka dni temu. Przeczytałam list, poryczałam się i opowiedziałam Jezusowi co mi się przytrafiło tamtego dnia, opowiedziałam mu o moich pragnieniach, obawach i opowiadam codziennie wieczorem. I od tamtąd mniej więcej jestem taka spokojna, wyciszona i wewnętrznie szczęśliwa. Może przepiszę tu kiedyś ten list, może też was wzruszy. Albo lepiej, jeśli ktoś ma ochote niech zostawi swój mail, chętnie prześlę, bo wydaje mi się, że to by było bardziej osobiste przezycie. A ja już spadam :)

my_strange_life : :
agusiiia
12 sierpnia 2004, 16:52
Heh ja tesh zostawiam swój mail, może to mi pomoże bo ostatnio jestem baaardzo niespokojna:(( Podziwiam Cię że znosisz to wszystko tak dobrze... PozdroooFka:*:*
09 sierpnia 2004, 23:01
podziwiam Cie i jestem pod wrazeniem tego ,ze piszesz o tym otwarcie.Jestes swietna dziewczyna
09 sierpnia 2004, 22:52
wiesz co ja tez kiedys umialam tak po porstu Mu o wszystkim mowić... kiedys jeszcze cztery dni temu... jeszcze pare godzin... a teraz wszystko wraca ze zdwojona sila... nie wiem czy drugi raz przetrzymam ten naplyw negatywnych uczuc.. naplyw braku uczuc i pustki zewnetrznej i wewnetrznej...
09 sierpnia 2004, 11:21
ja też mam ten list. byliśmy na rekolekcjach.ciemno. spotkanie wieczorem i z głośników poleciał ten tekst. Później kupiłam go sobie na kartce. przepiękny. bardzo nas wzruszył. p.s. ja też nie mam zkim jeździć na rowerki :>
ciotka_dobra_rada
07 sierpnia 2004, 21:23
eeee napisałam, że zostawiam mejl a nie zostawiłam :P wystrczy kliknać na moj podpisik :) :*
ciotka_dobra_rada
07 sierpnia 2004, 21:22
ja zostawiam mejl bo mi naprawde przyda sie takie wewnetrze uspokojenie i wyciszenie bo z tym u mnie nie najlepiej.... :/ a co do modlitwy to ja właśnie odklepuje te znane mi od lat modlitwy podczas których myslę zpełnie o czymś innym... może ten list coś zmieni? mam nadzieję! A ten wwidok ciebie na polu z tymi białymni koszulami które deptałaś musiał być kapitalny! :P buźka! :*

Dodaj komentarz