Jest sobotni wieczorek, mineło coś ponad 24 godziny odkąd ostatni raz Go widziałam i ponad 24 godziny pozostało do naszego kolejnego spotkania w szkole w poniedziałek... Obsesja...? Sama juz nie wiem jak to nawać... tak cholernie się stęskiniałam... nie wiem jak przeżyje jutrzejszy dzień nie oglądając Go... Po prostu mi źle... źle psychicznie... jest prawie północ, a ja siedzę przed kompem i gapię się w kartkę z kubusiem puchatkiem, którą mi wysłał 2 tygodnie temu... połowa października, listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec... kwiecień... ponad pół roku... sama się sobie dziwię... czekam na ta klasową wycieczkę jak na zbawienie... nosze w sobie idiotyczne nadzieję, że cos się zmieni, że moje chore fantazje i sny w końcu stana się rzeczywistością...
Jest wysokim, przystojnym szatnem. Uwielbiam jego poczucie humoru, jego uśmiech, oczy, sposób bycia... Może to śmieszne, ale podnieca mnie jak gra w kosza :D:D:D bosheee co ja wypisuje... :P no ale co ja na to poradzę, że jak mamy wf na sąsiednim sektorze na hali to mój wrok biegnie w jego stronę... jakby On to przeczytał to chybabym się zabiła, ale musze to z siebie gdzieś wyrzucić... no i wyrzucam tutaj... zakochałam się.. co tu dużo gadać... więc lepiej się już zamknę :P